Kod produktu: 112RD-50 | ID: 223028
Nowa seria wzmacniacza obejmuje dwa komba gitarowe, jedno basowe oraz zestawy head + paczka dla gitary oraz dla basu. Wzmacniacz który otrzymaliśmy do testów to model combo 112 RD 50, za nazwą stoi oczywiście jeden 12-calowy głośnik, 50 Wat mocy - a literki RD oznaczają odpowiednio Reverb i Distortion. Pierwsze wrażenie jest bardzo dobre - mamy czarny tolex na bokach, mamy srebrny "grill clotch" na głośniku, mamy metalowo-tolexowe logo firmy, mamy w końcu wzmacniacz który prezentuje się stylowo i wyglądem nawiązuje do klasycznych Fenderów z serii Blackface. W porównaniu do 112 RD 50 sprzed 35 lat można mówić o drobnych zmianach kosmetycznych, ale zauważą je tylko wnikliwi obserwatorzy. Jedyną zmianą którą zauważy każdy (o ile zajrzy do tyłu urządzenia) to zmieniony głośnik: zamiast oryginalnego ElectroVoice’a mamy nową konstrukcję firmy - a jakże - DV Mark. Co ciekawe w tym na wskroś vintage’owym wzmacniaczu zastosowano głośnik oparty na nowoczesnym magnesie neodymowym. Ten niespodziewany powiew świeżości daje też poczucie lekkości - niespełna 12 kg wagi to naprawdę niewiele jak na 50 Wat lampowej mocy.
W przeciwieństwie do popularnego trendu wzorniczego - 112 RD 50 jest
raczej wyższy niż szerszy, zaś przednią ścianę "ścięto" ku górze,
dzięki czemu stojący na podłodze wzmacniacz nie gra bezpośrednio w nogi
grającemu.
Panel przedni nie roi się od niespodzianek. Wzmacniacz
posiada dwa kanały - kanał czysty i przesterowany. Oba posiadają
pasywne, dwupasmowe korektory brzmienia, czyli gałki bass i treble.
Jedno gniazdo input, pokrętło reverbu, trochę nietypowy jak na lampowy
wzmacniacz włącznik sieciowy - brakuje bowiem drugiego przełącznika
trybu stand-by - i to prawie cały panel przedni.
Miłym
urozmaiceniem jest bowiem przełącznik normal/bright, działający w kanale
czystym. Zasada działania jest taka sama jak w wielu konstrukcjach
Fendera - "bright" rozjaśnia brzmienie, w połączeniu z singlami
stratocastera czy tele uzyskamy klasyczną, fenderowską "szklankę".
Klasyka gatunku na wyciągnięcie ręki. Jako osobnik wychowany na
nagraniach Dire Straits poczułem nagłą chęć wtórowania Knopflerowi w
jego poczynaniach. Jak zresztą sprawdziłem - Knopfler używał wzmacniaczy
Music Man! Konkretnie w latach 1978-1984, konkretnie headu HD 130,
również obecnie reaktywowanego.
Kanał przesterowany oznaczony
jako "limiter", co dla wielu może stanowić zagadkę. Jak sądzę autorom
chodziło o efekt limitera dynamiki, który towarzyszy przesterowaniu
lampy elektronowej. Wszak przester to w zasadzie "ścięcie" wierzchołków
sygnału poprzez podanie zbyt mocnego sygnału, a limiter to układ
elektroniczny również obcinający wierzchołki sygnału, choć juz bez
przesterowywania sygnału. W kanale czystym mamy ogromną dynamikę,
zapewne autorom chodziło o wskazanie tej właśnie różnicy, przester
rozpiętość dynamiczną sygnału radykalnie ogranicza.
112RD50 to
wzmacniacz niskogainowy, a więc przester możliwy do uzyskania to raczej
mocny amerykański crunch, metalowcy nie mają tu czego szukać. Inna
sprawa - nie sądzę, że są "grupą docelową" tego Music Mana. Oczywiście
nic nie stoi na przeszkodzie, by między gitarę a wejście input wpiąć
kostkę z serii distortion, by cieszyć się brzmieniami nadobfitującymi w
składowe harmoniczne. O ile jednak tego nie zrobimy - na pokładzie mamy
klasyczny lampowy overdrive, dobry do power chords, dobry do bluesowych,
rockowych czy jazzowych partii solowych.
Gdyby zajrzeć do środka
urządzenia - okazuje się, że w kanale czystym mamy do czynienia z
konstrukcją hybrydową (tak tez było w oryginale w lat 70-tych) - na
szczęście jest to "właściwa" hybryda, czyli sekcja przedwzmacniacza (a
nie stopień mocy) oparta jest na tranzystorach. W latach 70-tych preampy
oparte na wzmacniaczach operacyjnych (tzw. op-ampach) były nowością,
obecnie to standard nad standardy. W kanale przesterowanym nie napotkamy
już na niespodzianki - wykorzystano popularną lampę ECC83.
Wzmacniacz
mocy to dwie tetrody 6L6, co podkreśla fenderowski charakter
wzmacniacza, ponieważ Fender stosował (i nadal stosuje) te lampy w
bardzo wielu znanych seriach wzmacniaczy. Kto nie wierzy - niech
sprawdzi czym "napędzane" były choćby Bassman czy Twin.
Wrażenia z
grania są więcej niż przyjemne. Osobiście najbardziej przypadł mi do
gustu kanał czysty z włączonym brightem, czyli klasyka. Ładnie się
wybija w miksie, nie jest za krzykliwy, doskonale współgra z
jakimkolwiek efektem chorus. Kanał przesterowany również przypomina mi
konstrukcje Fendera na których grałem (głównym punktem odniesienia był
dla mnie Hot Rod Deluxe). Wzmacniacz jest wyjątkowo głośny i nie nadaje
się do gry w domu, ale jeśli wasz perkusista gra oporowo - Music Man
pokaże mu jego miejsce w szeregu.
Specyfikacja techniczna
Wzmacniacz lampowy do gitary elektrycznej typu combo
Moc 50W
2-kanałowy – Preamp Ch1 (Clean) Solid State, Preamp Ch2 (Limiter) 1 x ECC 83 (Gain) + Solid State
Lampy: 2 x 6L6
Korekcja: Ch1: Normal/Bright - Volume - Treble – Bass, Ch2: Volume - Treble - Bass – Gain
Reverb sprężynowy
Głośnik: 1x12” DV Mark NEOCLASSIC
Impedancja: 8 Ohm/150W
Footswitch: kanał, reverb
Wymiary: 45.6cm x 52cm x 25.4cm
Waga: 11.9 kg.